Listy
mogłyby być
tylko
smutne.
Odezwij się do mnie, otwórz oczy. Chcę w nich zobaczyć wszystko, czego nie widzę w listach. Bo listów nie ma.
Też właśnie. Na co ci to wszystko? Te listy lepkie, te udawane nastroje? Wszystko idzie się jebać, kiedy kawa smutna bez żadnej tęsknoty. Złudzenia, złudzenia - te cholerne złudzenia. Na papierze, w telefonie. Możesz stąd iść, wyjść możesz, proszę bardzo. Wymazać wszystko! Nie zatrzymam cię już żadnym słowem, bo żadne takie słowo nie istnieje, aby móc zatrzymać cię nim, więc proszę - możesz odejść, wyjść stąd. Stamtąd. Wyjechać. Cokolwiek zrobić, aby potem płakać albo rwać sobie włosy z głowy. Ode mnie - odciąć się. Mam gorączkę. I co to kogo obchodzi? Są rzeczy ważne i ważniejsze. Są demony, są potwory w ludzkich skórach. Drzwi.
Możesz zapomnieć, że to dzisiaj.
Nie musisz przychodzić.
Mam w sobie ogień i morze.
I jeszcze gdzieś tam noszę pustynię spragnioną wody,
a sól nie gasi pragnienia, tylko wzmacnia pragnienie.
Nie musisz pamiętać.
Wycieraj ją ręką z serca - tę pamięć
spróbuj rozerwać
na strzępy.
Wszechświat jest silny.
Udźwignie wszystko.
Moje ramiona stają się wszechświatem.